gdy patrząc flegmatycznie wzdłuż pokładu, przytykał do grubych warg wygięty ustnik cybucha, i odejmował go, wypuściwszy kłąb dymu. Noc spadła na niego i zakryła z pośpiechem bokobrody, okrągłe oczy, nalaną, bladą twarz, tłuste kolana i obszerne, płaskie pantofle na patrjarchalnych nogach. Tylko krótkie ramiona w porządnych białych rękawach od koszuli pozostały bardzo widoczne; opierał się na nich, jak leżąca na brzegu foka na płetwach.
— Falk nie chciał się ze mną porozumieć co do naprawy uszkodzeń. Powiedział żeby się naprzód przekonać, ile drzewa będzie potrzeba, a potem się zobaczy — rzekł Hermann; splunął spokojnie w ciemności, i zaraz potem posłyszeliśmy łoskot kół holownika. Wśród spokojnej nocy nic nie maluje lepiej dzikiego i ślepego pośpiechu, niż szybki odgłos wydawany przez koła parowca, który młóci wodę, płynąc przez spokojne morze; i zdawało się że Falk dąży ku swemu losowi, naglony przez niecierpliwe, namiętne pragnienie. Obroty maszyn były widać doprowadzone do ostatecznych granic szybkości. Posłyszeliśmy że koła zwolniły wreszcie tempo, i biały kadłub holownika ukazał się, sunąc na tle czarnych wysepek, jednocześnie zaś rozległo się ze wszystkich stron jakby powolne i rytmiczne klaskanie tysięcy rąk. Ustało nagle, chwilę przedtem nim Falk statek zatrzymał. Po jednorazowym, nagłym plusku nastąpił przeciągły grzechot żelaznych ogniw biegnących przez kluzę. Potem uroczysta cisza zaległa przystań.
— Falk będzie tu wkrótce — mruknąłem i czekaliśmy na niego bez słowa. Tymczasem podniosłem oczy, wpatrując się w blask wyniosłego nieba nad szczytami masztów Djany. Mnóstwo gwiazd ustawionych w kępki, rzędy, linje, masy, grupy, błyszczało
Strona:PL Joseph Conrad-Falk wspomnienie, Amy Foster, Jutro.djvu/099
Ta strona została uwierzytelniona.