Strona:PL Joseph Conrad-Falk wspomnienie, Amy Foster, Jutro.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

palec; wydało mi się to trwonieniem sił, że ta dziewczyna szyje — wiecznie szyje — podnosząc rękę tym pracowitym, dokładnym ruchem, powtarzającym się wiecznie na wszystkich oceanach, pod każdem niebem, w niezliczonych portach. I nagle usłyszałem głos Falka, oświadczający że nie mógłby poślubić kobiety, któraby nie wiedziała o pewnym fakcie z jego życia, fakcie który się wydarzył przed dziesięciu laty. Był to wypadek. Nieszczęśliwy wypadek, który wywrze pewien wpływ na ich tryb domowy, ale gdy zostanie raz wyjawiony, będzie można już nigdy o nim nie wspominać, aż do końca wspólnego życia.
— Chciałbym aby moja żona mię rozumiała — rzekł Falk. — Ten wypadek mnie unieszczęśliwił.
I jakżeby mógł to przemilczeć, mówił dalej, może przez długie lata współżycia? Przemyślał to wszystko gruntownie. Żona musi o tem wiedzieć. Więc dlaczego nie odrazu? Liczy na dobroć Hermanna, na to że Hermann przedstawi tę sprawę w najkorzystniejszem świetle. A twarz Hermanna, z początku zaciekawiona, nabrała bardzo kwaśnego wyrazu. Rzucił mi ukradkiem pytające spojrzenie. Potrząsnąłem głową na znak że nic nie rozumiem. Niektórzy myślą, mówił Falk, że takie przejście zmienia człowieka na resztę życia. On tego nie uważa. To było ciężkie, okropne, niepodobna o tem zapomnieć, ale Falk nie znajduje aby był gorszym człowiekiem niż przetem. Tylko zdaje mu się że mówi teraz często przez sen… Zacząłem wreszcie myśleć że zabił kogoś wypadkiem; może przyjaciela, może własnego ojca; a Falk ciągnął dalej, iż wiemy prawdopodobnie że nigdy nie jada mięsa. Mówił wciąż po angielsku, oczywiście ze względu na mnie.
Zachwiał się na krześle i pochylił ciężko naprzód.