można było dostać pracę jak rok okrągły po trzy dolary dziennie, a do wojska nie brali tam wcale.
— Ale amerykański cesarz nie każdego chciał wziąć, o nie! Jego samego przyjęto z wielką trudnością, a czcigodny człowiek w mundurze musiał kilka razy wychodzić z izby, aby telegrafować w jego sprawie. Wreszcie amerykański cesarz zgodził go za trzy dolary dziennie, zważywszy na jego młodość i siły. Lecz wielu zdolnych młodzieńców wycofało się, bojąc się wielkiej odległości; a przytem tylko tych zabierano, którzy mieli pieniądze. Byli tacy co posprzedawali swoje chaty i ziemię, bo jazda do Ameryki kosztuje mnóstwo pieniędzy; ale kiedy się już człowiek tam znajdzie, zarabia po trzy dolary dziennie, a spryciarze to potrafią wynaleźć miejsca, gdzie szczere złoto można z ziemi podnosić. Jego rodzinny dom był już przepełniony. Dwóch jego braci żonatych miało dzieci. Obiecał że będzie im posyłał z Ameryki pieniądze dwa razy na rok. Ojciec sprzedał starą krowę, parę srokatych górskich kucyków własnego chowu, a duża polanka — piękne pastwisko na słonecznem zboczu wąwozu pokrytego sosnami — poszła w ręce żydowskiego szynkarza na zapłatę dla ludzi ze statku, którzy zabierają naród do Ameryki, aby się tam prędko bogacił.
— Musiał to być zaiste prawdziwy miłośnik przygód, bo ileż największych przedsięwzięć, dążących do podboju ziemi, zaczęło się właśnie od takiego przehandlowania ojcowskiej krowy za miraż prawdziwego złota hen, daleko! Powtórzyłem panu mniej więcej własnemi słowami to, czego dowiedziałem się od niego dorywczo w ciągu dwóch lub trzech lat; rzadko kiedy ominąłem sposobność aby z nim przyjaźnie pogawędzić.
Strona:PL Joseph Conrad-Falk wspomnienie, Amy Foster, Jutro.djvu/144
Ta strona została uwierzytelniona.