Strona:PL Joseph Conrad-Falk wspomnienie, Amy Foster, Jutro.djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.

człowiek mógł dopłynąć do brzegu na tym kojcu, jeśli się znalazł na pokładzie w chwili wypadku. To jest możliwe. Przyznaję że nie wygląda to prawdopodobnie; ale oto był wśród nas ten przybłęda i przez całe dni — ale gdzietam, tygodnie — nawet nie postało nam w głowie że mamy wśród siebie żyjącą duszę, która ocalała w tej katastrofie. A sam rozbitek, nawet kiedy nauczył sią mówić po angielsku, bardzo mało umiał nam opowiedzieć. Pamiętał że czuł się już lepiej w ostatnich chwilach przed katastrofą (prawdopodobnie gdy okręt zarzucił kotwicę), i że ciemność, wiatr i deszcz tamowały mu oddech. To wygląda jakby owej nocy był jakiś czas na pokładzie. Ale nie trzeba zapominać że znajdował się w otoczeniu zupełnie sobie obcem, że cierpiał na morską chorobę i był zamknięty przez cztery dni na dole w międzypokładzie, a przytem nie miał żadnego pojęcia o statku ani o morzu i dlatego nie mógł zdać sobie sprawy co się z nim właściwie dzieje. Znał się z deszczem, wiatrem, ciemnością; rozumiał beczenie owiec, i pamiętał swój ból, swoje nieszczęście i nędzę, swe żałosne zdumienie że nikt jego niedoli nie widzi i nie rozumie, swą trwogę, gdy się przekonał że wszyscy mężczyźni naokoło są źli, a wszystkie kobiety okrutne. To prawda, zbliżał się do nich jako żebrak; ale w jego kraju, nawet jeśli nic żebrakowi nie dadzą, odzywają się do niego łagodnie. W jego stronach nie uczy się dzieci, aby rzucały kamieniami na tych co błagają o litość. Strategja Smitha pokonała go doszczętnie. Drewutnia miała okropny wygląd więzienia. Co też z nim teraz zrobią?… Nic dziwnego że Amy Foster ukazała się jego oczom w aureoli świetlanego anioła. Myśli o nieboraku nie dawały spać dziewczynie, i rano, zanim Smithowie wstali z łóżka,