wszystkich starych bab we wsi. Smith, natknąwszy się na niego w pobliżu farmy, obiecał że łeb mu rozwali, jeśli go znowu tam spotka. Ale Janko podkręcił czarnego wąsika tak wojowniczo, a jego wielkie, czarne oczy zmierzyły Smitha tak groźnem spojrzeniem, że się skończyło na niczem. Smith powiedział jednak dziewczynie, że chyba straciła rozum, żeby się wiązać z człowiekiem, który ma z pewnością źle w głowie. Mimo to, gdy rozległ się o zmierzchu głos Janka, gwiżdżący za sadem strofki dziwacznej i ponurej melodji, Amy rzucała cokolwiek jej się zdarzyło mieć w ręku, odchodziła od pani Smith, nie wysłuchawszy jej do końca, i biegła na jego wezwanie. Smithowa wymyślała jej od bezwstydnych dziewek. Amy nic nie odpowiadała. Wogóle nie mówiła nic do nikogo i szła dalej po swojej drodze jak gdyby była głucha. Zdaje mi się że tylko ona i ja na całą okolicę umieliśmy ocenić istotną piękność Janka. Był bardzo ładny, miał obejście pełne niezmiernego wdzięku i coś dzikiego w wyglądzie, jakby był leśnem stworzeniem. Matka Amy zawodziła nad nią złowieszczo, gdy dziewczyna miała wychodne i przyszła do rodziców. Ojciec był opryskliwy, ale udawał że nie wie o niczem; i tylko Finnowa powiedziała jej raz wyraźnie: „ten człowiek, moja droga, zrobi ci jeszcze kiedy co złego“. Tak to szło coraz dalej. Widywano ich na drogach; Amy kroczyła ciężko w swym najpiękniejszym stroju — popielata suknia, czarne pióro, grube trzewiki, białe bawełniane rękawiczki, rzucające się w oczy już o sto jardów, — a on z kurtką zarzuconą malowniczo na ramię, stąpał u jej boku pełen galanterji i rzucał czułe spojrzenia na dziewczynę o złotem sercu. Ciekaw jestem, czy zdawał sobie sprawę jaka była pospolita. Może nie umiał się połapać w typie tak
Strona:PL Joseph Conrad-Falk wspomnienie, Amy Foster, Jutro.djvu/164
Ta strona została uwierzytelniona.