Ta strona została uwierzytelniona.
— Niech pan odejdzie od okna! Niechże się pan uspokoi! — żachnęła się na niego ze łzami w głosie, stojąc u progu.
Zbuntował się przeciw jej władzy, uniesiony wielką radością, że się pozbył nareszcie tego czegoś co mu bróździło. Zdawało się iż obłęd całego świata, opętany nadzieją, wyrwał się na swobodę aby napełnić zgrozą serce Bessie — obłęd zaklęty w głos tego starca, głoszącego swoją wiarę w wieczyste jutro.