Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.1 049.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i taki. Byłem na takim i takim okręcie. To była moja pierwsza podróż.” O, ja przypomnę sobie małego smyka, nie wyższego od tego krzesła i matkę jego i siostrę, stojące spokojnie na wybrzeżu, lecz zbyt wzruszone, by powiewać chustkami na widok oddalającego się powoli okrętu; albo może średnich lat ojca, który przybył wcześnie, by widzieć, jak syn jego odjeżdża i został cały ranek, bo go wszystko interesowało, został zbyt długo i musiał zmykać na wybrzeże, nie mając już czasu na pożegnanie?
Retman krzyczy przeciągle:
— Kapitanie — zatrzymaj linę na chwilę — jakiś pan na brzeg chce się dostać... No, już! O mało nie pojechałeś pan do Talechmano, co? A teraz, jazda dalej! Kurzy się z komina, jakby się w piekle paliło, a statek płynie, rozbijając na pianę spokojne wody; jegomość na wybrzeżu otrzepuje z piasku kolana, poczciwy majtek wyrzucił za nim jego parasol. Wszystko w porządku. Złożył cząstkę swej ofiary morzu i teraz może iść do domu, udając, że nic go to nie obchodzi; a mały marynarz, zanim na nowo słońce zejdzie, dowie się, co to jest choroba morska. Powoli dowie się o wszystkich małych tajemnicach i o jednej największej rzemiosła swego, a wówczas potrafi żyć, czy umierać, zależnie od tego, jaki wyrok morze na niego wyda; a człowiek, który do tego rękę przyłożył, cieszyć się będzie, gdy go taka młoda ciężka dłoń uderzy po ramieniu, a wesoły donośny głos zawoła: „czy pamiętasz mnie, panie?” Mały ten i ten!
Mówię wam, że to bardzo przyjemna chwila; ona jest dowodem, że przynajmniej raz w życiu udało wam się coś zrobić. Byłem tak poklepany i skrzywiłem się, gdyż dotknięcie to ciężkie było, ale promieniałem dzień cały i kładąc się do łóżka, czułem się mniej samotny na świecie, dzięki temu serdecznemu powitaniu.
Czyż ja nie pamiętam małego? Ten i ten! Mówię wam, że ja znać się muszę na czyimś wyglądzie.