Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.1 081.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

miejscach, jak i bagaże ich. Będą nosili się z godnością, jako osoby niezwykłe, i zachowywać karteczki, przylepione do koszyków, jako dokumenty, gdyż będą one jedynym dowodem, że odbyli tę kształcącą podróż.
Służący bez szmeru uwijali się po gładkiej posadzce; od czasu do czasu rozlegał się śmiech dziewczyny, tak niewinny, jak pustym był jej umysł, lub też ktoś dla zabawy całego zgromadzenia, a wykazania swego dowcipu, cedził przez zęby opowiadanie o świeżym skandalu, który się zdarzył w czasie podróży.
Dwie stare panny, zabójczo wystrojone, przeglądały z kwaśnemi minami jadłospis, szepcąc do siebie zwiędłemi ustami, podobne dwom nadętym koczkodonom.
Wino otworzyło serce Jima i stał się on rozmowniejszym. Zauważyłem też, że ma dobry apetyt. Zdawało się, że gdzieś pogrzebał niemiły epizod naszego spotkania. Było to tak, jak gdyby się o tej rzeczy nie miało już nigdy wspominać. Przez cały czas miałem przed sobą niebieskie, chłopięce, prosto patrzące oczy, młodą twarz, szerokie ramiona, otwarte ciemne czoło z białą linią pod korzeniami jasnych, wijących się włosów, to wszystko ciągnęło ku sobie całą moją sympatyę.
On był z dobrego gatunku, należał do nas. To szczęście uśmiechu, powaga młodzieńcza, zwodzić nie mogły. Mówił z pewną otwartością i spokojem, pochodzącym z męzkiego panowania nad sobą, z bezczelności, braku zastanowienia, lub olbrzymiego zawodu. Kto odgadnąć zdoła? Z tonu naszego mógł ktoś sądzić, że rozmawiamy o jakiejś trzeciej osobie, o grze w piłkę, lub o przeszłorocznej pogodzie. Umysł mój zagłębiał się w rozmaite przypuszczenia, gdy nareszcie zwrot w rozmowie dał mi możność, nie obrażając, rzucić ogólną uwagę, że jednak badanie to musi być ogromnie męczące dla niego. Wy-