Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.2 054.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

rządcy w jednej z handlowych stacyi Stein et Comp. w Paturanie; nie przyniósł on jednak żadnej dla firmy korzyści i teraz, gdy żona umarła, Stein chciał tam osadzić nowego agenta.
Portugalczyk, imieniem Cornelius, uważał siebie za człowieka zasłużonego, lecz zapoznanego, którego zdolności wymagały o wiele lepszego stanowiska. Tego człowieka — zastąpi Jim.
— Ale nie wiem, czy on zechce usunąć się — rzekł Stein. — On mi najzupełniej niepotrzebny, to tylko przez wzgląd na żonę... ale ponieważ zdaje mi się, że pozostała córka, pozwolę mu, jeżeli zechce, zostać w starym domu!
Paturan jest oddalonym okręgiem Stanu, rządzonym przez krajowców; główna osada nosi toż samo miano.
W pobliżu rzeki, o jakie czterdzieści mil od morza, gdzie ukazują się pierwsze domy, nad poziomem lasów wznoszą się dwie prostopadłe góry, blizko siebie położone, przedzielone głęboką rozpadliną, potężnym kotaklizmem rozłupane.
Rozumie się, że dolina, ciągnąca się między niemi, jest bardzo wązka; patrząc z osady, góry te wydają się ostrosłupem, pękniętym na dwoje, z obu połowami lekko od siebie odchylonemi. Na trzeci dzień pełni księżyc, widziany z frontu domu Jima (miał on śliczny domek w stylu krajowym, gdym go odwiedził) wypłynął akurat z po za tych gór, które na tem jasnem tle uwypuklały się jako czarna masa, następnie w samem przecięciu błysnęła tarcza księżyca, później uniosła się w górę, jak gdyby z tryumfem wydobywała się z rozwartego grobu.
— Cudowny widok — rzekł Jim, stojąc obok mnie. — To warte widzenia, prawda?
W tem zapytaniu dźwięczała nuta osobistej dumy, która uśmiech wywołała na moje usta; zdawało się, jakgdyby on przyłożył rękę do uregulowania tego niezwykłego widowiska!