Strona:PL Joseph Conrad-Młodość; Jądro ciemności.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

by to na długo, nawet gdyby pielgrzymi nie wyrzucili większej części owego mięsa za burtę wśród straszliwego rwetesu. Postępek ten wyglądał na samowolny, ale w gruncie rzeczy była to tylko godziwa samoobrona. Niepodobna wdychać woni zdechłego hipopotama, czuwając, śpiąc i jedząc, a jednocześnie zachować normalny stosunek do życia. Pozatem wydzielano Murzynom co tydzień trzy kawałki miedzianego drutu, każdy długości około dziewięciu cali; w teorji mieli kupować żywność za tę obiegową monetę po wsiach nadbrzeżnych. Można sobie wyobrazić jak ten system działał. Albośmy wcale wsi nie napotykali, albo ludność była wroga, albo też dyrektor — który tak jak i my wszyscy żywił się konserwami, urozmaiconemi od czasu do czasu jakim starym kozłem — nie chciał zatrzymywać parowca z mniej lub więcej ukrytych powodów. Dlatego też nie wyobrażam sobie co naszym Murzynom mogło przyjść z ich dziwacznej pensji — chyba że połykali ów drut albo robili z niego haczyki do łapania ryb na wędkę. Muszę zaznaczyć że wypłacano tę pensję z regularnością godną wielkiej i solidnej spółki handlowej. Pozatem jedyną rzeczą do jedzenia jaką widziałem u tych Murzynów — choć nie wydawała się bynajmniej jadalną — było kilka kawałków jakby nawpół surowego ciasta brudnej zielonawej barwy; trzymali to zawinięte w liście i niekiedy połykali po kawałeczku, ale takim malutkim, że się miało wrażenie jakgdyby to robili raczej dla pozoru, nie zaś by się naprawdę pożywić. Dlaczego, w imię wszystkich szatanów żrącego głodu, nie rzucili się na nas — było ich trzydziestu na pięciu — aby raz się napchać porządnie, to mię zdumiewa gdy teraz o tem myślę. Byli to wielcy, tędzy mężczyźni, niebardzo zdolni do