Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 086.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

giem niezadowoleniem a nawpół ukończony dom, zbudowany na przyjęcie Anglików, został nazwany owej wesołej nocy „Szaleństwem Almayera“.
Po tych odwiedzinach życie sambirskie toczyło się długi czas zwykłym, monotonnym trybem. Ranne promienie słońca oświetlały dzień w dzień jednaki obraz pracowitej krzątaniny. Gdy Nina szła ścieżką stanowiącą główną ulicę osady, miała przed oczami zawsze ten sam widok: mężczyźni wylegiwali się na wysokich tarasach z ocienionej strony chat, kobiety zajęte były skrzętnie łuskaniem ryżu, a nagie brunatne dzieci biegały po cienistych i wąskich ścieżkach wiodących z polanki do polanki. Dżim Eng przechadzał się przed swym domkiem; witał Ninę przyjaznem skinieniem głowy i wspinał się z powrotem po kładce, spiesząc do ukochanej fajki z opium. Starsze dzieci ośmielone długą znajomością gromadziły się naokoło Niny i błyskały śnieżnemi zębami, oczekując na deszcz szklanych paciorków; ciemne paluszki ciągnęły na wszystkie strony fałdy jej białej sukni. Nina witała dzieciarnię spokojnym uśmiechem i miała zawsze kilka przyjaznych słów dla sjamskiego dziewczątka, niewolnicy należącej do Bulangiego. Liczne żony tego pracowitego rolnika słynęły z gwałtowności; chodziły słuchy — niepozbawione zresztą podstawy — że sprzeczki w chacie Malaja kończą się zwykle gromadnem natarciem wszystkich jego żon na sjamską niewolnicę. Ale dziewczątko nie skarżyło się nigdy; może przez ostrożność, może wskutek dziwnej, biernej rezygnacji właściwej półdzikim kobietom. Od wczesnego rana widać ją było krążącą wśród chat, wzdłuż rzeki, lub na pomostach; na głowie kołysała zręcznie tacę z pieczywem, które roznosiła na sprzedaż. Podczas największego upału szukała zwykle schronienia