Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 088.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

liwe sceny wybuchały w następstwie tych rozmów u domowego ogniska Almayera, to też nietrudno było domyśleć się ich treści.
Od niejakiego czasu Almayer urządzał wycieczki wgórę rzeki. Znikał nagle na kilka dni w małej łódce z dwoma wioślarzami i wiernym Alim u steru. Wszelkie jego kroki bacznie były śledzone przez Abdullę i Lakambę, gdyż człowieka, przed którym zwierzał się ongi sam Radża Laut, uważano za posiadacza cennych tajemnic. Mieszkańcy wybrzeży Borneo wierzą święcie że w głębi wyspy znajdują się olbrzymie pokłady złota i kopalnie djamentów bajecznej wartości. Wymysłom tym sprzyja trudność przedostania się w głąb wyspy; dotyczy to szczególniej północno-wschodniego wybrzeża, gdzie Malaje i nadbrzeżne plemiona Dajaków, zwanych Head-Hunters, prowadzą wiekuistą wojnę. Prawda i to że nieco złota przedostaje się na wybrzeże za pośrednictwem owych Dajaków, którzy odwiedzają osady malajskie podczas krótkich okresów zawieszenia broni, zdarzających się wśród bezładnych walk. Na tej wątłej podstawie piętrzą się najdziksze i najbardziej przesadne domysły.
Almayer, jako człowiek biały — tak jak i poprzednio Lingard — był w nieco lepszych stosunkach z plemionami z nad górnej rzeki. Lecz nawet i jego wyprawy nie były pozbawione pewnego niebezpieczeństwa, a Lakamba wyglądał z niecierpliwością jego powrotu. Za każdym razem czekało radżę rozczarowanie. Napróżno zausznik jego, Babalaczi, prowadził z żoną Almayera długie narady przy kotle z ryżem. Biały człowiek był nieprzenikniony — niedostępny dla namów, przymileń, zniewag, dla słodkich słów i krzykliwych obelg, dla rozpaczliwych błagań i morderczych pogróżek. Pani