Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 135.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Lakamba musiał złożyć za pośrednictwem Babalacziego uroczyste przyrzeczenie, że oczy władcy pozostaną zamknięte na czyny białego. Za tę przyjazną dyskrecję sypnął Dain srebrnemi guldenami znienawidzonych Orang Blanda. Almayer przystał w końcu i przyrzekł że proch się znajdzie, ale Dain musi powierzyć mu pieniądze, które trzeba przesłać do Singapuru na zakupienie towaru. Podjął się także skłonić Forda aby wystarał się o proch i dostarczył go na pokład brygu. Nie żądał dla siebie żadnej pieniężnej nagrody, byle się Dain zobowiązał że pomoże mu w jego wielkiem przedsięwzięciu — wyprawie do Gunong Mas, Góry Złota. Wytłumaczył Dainowi, że przypuszczenie radży do sekretu było rzeczą bardzo niebezpieczną; narażało Almayera na utratę skarbu a może i życia, gdyż chciwość Lakamby nie przebierała w środkach. Musieli jednak ostatecznie odsłonić przed nim tajemnicę a nawet obiecać współudział w zyskach, bo groził, że w przeciwnym razie milczeć nie będzie. Gdyby Dain nie był ujrzał Niny, odmówiłby prawdopodobnie uczestnictwa w projektowanej wyprawie. Ale los zrządził inaczej — i Dain postanowił wrócić do Sambiru z połową swoich ludzi, przeprowadziwszy bryg przez niebezpieczne rafy Pantai. Uporczywy pościg holenderskiej fregaty zniewolił go do ucieczki na południe; doprowadzony do ostateczności musiał roztrzaskać statek o skały, aby ocalić zagrożoną wolność a może i życie. Tak! Dain przyznawał słuszność podejrzeniom radży: powrócił do Sambiru wyłącznie dla Niny, choć wiedział że go tu Holendrzy szukać będą; lecz zważył przedtem dokładnie szanse swojego bezpieczeństwa w rękach Lakamby. Otóż pewien był że radża go nie zabije mimo morderczych pogróżek, bo ceni w nim