Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 243.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ali wyskoczył i przytrzymał łódkę, a Dain wysiadł, niosąc w ramionach Ninę wyczerpaną wrażeniami i długą, nocną podróżą. Almayer wyszedł z czółna ostatni i wciągnął je na brzeg wspólnie z Alim. Malaj położył się w cieniu i zasnął natychmiast, zmęczony długiem wiosłowaniem, zaś Almayer siadł na krawędzi czółna, skrzyżował ręce na piersiach i wpatrzył się w morze.
Dain ułożył troskliwie Ninę w cieniu krzewów rosnących w środku wysepki i rzucił się na ziemię obok niej. Patrzył w skupionem milczeniu na łzy, co wymykały się z pod jej przymkniętych powiek i ginęły w drobnym piasku, na którym leżeli oboje twarzą w twarz. Łzy jej i smutek zastanawiały go jak głęboka, niepokojąca tajemnica. Czemu się martwi teraz, gdy niebezpieczeństwo już minęło? Nie wątpił o jej miłości, jak nie mógł wątpić i o fakcie własnego istnienia — a jednak gdy tak leżał i patrzył żarliwie w jej twarz, śledząc jej łzy, rozchylone usta i nawet oddech — czuł z niepokojem że jest w niej coś, czego on zrozumieć nie może. Nic dziwnego: wszak ona posiada wiedzę istot doskonałych. Westchnął. Poczuł że przedziela ich niewidzialna jakaś zapora, która mu nie pozwoli zbliżyć się do niej tak jakby tego pragnął. Żaden poryw miłości, żaden wysiłek — ani tęsknota, ani nawet wspólne, długie życie — nic nie zdoła usunąć tej nieuchwytnej przegrody. Z przerażeniem i wielką dumą stwierdził, że przyczyną tego jest niedościgła jej doskonałość. Ta kobieta należy do niego, a jednak przebywa jak gdyby w innym świecie. Jego jest! jego! Radosny tryumf go przeniknął, a zarazem i ból z powodu jej łez.
Z nieśmiałą czcią ujął promień jej włosów i w przy-