Strona:PL Joseph Conrad-Szaleństwo Almayera 248.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

baczę! — dodał z uporem manjaka, a Nina słuchała go ze spuszczoną głową, jakby lękając się spojrzeć na ojca.
Wydało mu się teraz rzeczą największej wagi, aby zrozumiała że nigdy jej nie przebaczy. Był przekonany że wiara w nią stanowiła źródło jego nadziei, jego męstwa, gotowości do życia i walki, do zwycięstwa przez nią i dla niej. A teraz przepadła wiara zniweczona własnemi jej rękoma — okrutnie, podstępnie, zdradliwie — w chwili największego tryumfu. Z ostatecznej zagłady wszystkich jego uczuć i przywiązań, z chaotycznego wiru myśli wynurzyło się tylko jedno, górując nad udręką fizycznego bólu, co spowijał go od pleców do stóp jak uderzenie biczem: myśl aby nigdy jej nie przebaczyć. Owładnęło nim jedno, jedyne pragnienie: zapomnieć o niej. Należy przyswoić tę myśl i jej i sobie, powtarzając ją jak najczęściej. Tak pojmował obowiązek względem siebie, swojej rasy i swoich zaszczytnych stosunków — względem całego świata, który zadrżał w posadach wstrząśnięty straszną katastrofą jego życia. Zdawał sobie sprawę z wszystkiego i wierzył że jest człowiekiem silnym. Pysznił się zawsze nieugiętą swoją siłą. A jednak lęk go przejmował. Nina była dla niego wszystkiem. Co się stanie, jeśli wspomnienie jej miłości naruszy niezłomną jego godność? Był przeświadczony że Nina jest kobietą niezwykłą, że cała ukryta jego wielkość — w którą wierzył niezachwianie — wcieliła się w tę wiotką, dziewczęcą postać. Mogli dokonać razem wielkich rzeczy! A gdyby tak przycisnął ją nagle do serca, gdyby zapomniał o wstydzie, i bólu, i gniewie i — poszedł za nią? Gdyby zmienił serce — jeśli nie skórę — i stanął na straży jej życia, które