Strona:PL Joseph Conrad-Sześć opowieści 305.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

rachunek z kelnerem i pozostał jeszcze na swym miejscu. Mówił mi, że opanowało go zupełne zdrętwienie.
Młody człowiek zapłacił również, wstał i podszedł w stronę hrabiego rzekomo w tym celu, aby się przejrzeć w lustrze, umieszczonym w najbliższym od niego filarze. Ubrany był kompletnie na czarno, krawat miał ciemno–zielony, wiązany. Hrabia obejrzał się i struchlał na widok niegodziwego błysku w kącikach oczu nieznajomego. Młody Cavaliere z Bari (jak mówił Pasquale; lecz Pasquale jest, oczywiście, patentowanym łgarzem) poprawił krawat, zakładał kapelusz przed lustrem i jednocześnie mówił na tyle głośno, aby hrabia mógł go usłyszeć. Mówił przez zęby z jadowitą wzgardą i patrząc prosto w lustro:
— Ach! Więc miałeś jeszcze przy sobie złoto, ty... ty stary łgarzu... stary ty birba... ty furfante. Ale my się jeszcze spotkamy.
Diabelskość w wyrazie jego twarzy znikła niby błyskawica i z kawiarni wychodził już krokiem leniwym, z twarzą markotną i apatyczną.
Biedny hrabia, opowiedziawszy mi ten ostatni epizod, opadł na krzesło, cały drżący. Na czoło wystąpił mu pot. W istocie tej napaści było tak wyuzdane zuchwalstwo, że i ja czułem przerażenie. Czym to było dla subtelnej organizacji hrabiego, nie chcę nawet myśleć. Jestem pewny, że gdyby hrabia nie był zbyt wykwintnym na to, by móc popełnić rzecz tak krzycząco ordynarną jak śmierć w kawiarni wskutek ataku apoplektycznego, to ten fatalny cios mógłby go wówczas tam spotkać. Mówię bez ironii, że z całych sił starałem się ukryć przed nim, jak dalece się nad nim lituję. Hrabia wzdrygał się przed każdym zbyt wybujałym uczuciem, a moja litość była rzeczywiście bez granic. Nie było dla mnie niespodzianką, gdy się dowiedziałem, że hrabia przez tydzień leżał w łóżku.