Strona:PL Joseph Conrad-Tajny Agent.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

inspektorowi te swoje odkrycia z nieulękłą pogodą starej kobiety, która zdołała uniknąć zarazy obojętności.
Nadinspektor postanowił, że będzie słuchał tego rodzaju wynurzeń w milczeniu, a ze względów taktycznych i z wrodzonego popędu starał się aby to milczenie nie było irytujące. Miał serdeczny sentyment dla starej adeptki Michaelisa — uczucie skomplikowane, trochę zależne od uznania jakim się cieszyła i od jej cech indywidualnych, ale wypływające przede wszystkim z wdzięczności za pogłaskaną miłość własną. Czuł że jest naprawdę lubiany w tym domu. Gospodyni była wcieloną dobrocią. I posiadała także mądrość praktyczną właściwą kobietom doświadczonym. Uznała szlachetnie w całej rozciągłości prawa towarzyskie nadinspektora jako męża Annie, przez co jego pożycie małżeńskie stało się znacznie łatwiejsze. Miała nieoceniony wpływ na Annie, kobietę pożeraną przez małostkowy egoizm, małostkową zazdrość, małostkową zawiść. Niestety i dobroć, i mądrość adeptki Michaelisa były nieobliczalne, na wskroś kobiece i nieraz trudno było z nią sobie radzić. Pozostała w pełni kobietą przez całe swoje życie; nie zrobiło się z niej — jak to bywa — coś w rodzaju starego mężczyzny w spódnicy, kapryśnego i obrzydliwego. Nadinspektor myślał o niej zawsze jak o kobiecie — o tym najwyższym typie kobiecości, z którego się wywodzą tkliwe, naiwne, zażarte opiekunki wszelkiego rodzaju mężczyzn przemawiających pod wpływem uczuć szczerych lub udanych — strażniczki kaznodziejów, wizjonerów, proroków lub reformatorów.
Nadinspektor cenił wysoko wybitną i zacną przyjaciółkę swej żony a zarazem i swoją, więc też