Strona:PL Joseph Conrad-Tajny Agent.djvu/173

Ta strona została uwierzytelniona.

— Doskonale. Otóż powiedziałbym, że zasadniczo nie powinniśmy tolerować istnienia tajnych agentów, ponieważ skłonni są wyolbrzymiać niebezpieczeństwo zła, przeciw któremu ich się używa. Że szpieg fabrykuje swe informacje, to jest już zwykły komunał. Ale w sferze działalności polityczno-rewolucyjnej, polegającej częściowo na gwałcie, zawodowy szpieg ma wszelkie możliwości po temu, aby wziąć się do fabrykowania samych faktów, co ma podwójny zły skutek: z jednej strony wznieca zbrodnicze współzawodnictwo, a z drugiej wywołuje popłoch, spieszne zmiany w prawodawstwie, ślepą nienawiść. Lecz ponieważ ten świat jest niedoskonały — —
Przerwał mu głęboki głos dostojnika, który wtrącił szybko, stojąc bez ruchu na dywanie przed kominkiem, z rękoma wspartymi o boki i rozstawionymi wielkimi łokciami:
— Niech pan wyraża się jasno.
— Dobrze, sir Ethelredzie... ten świat jest niedoskonały. Więc skoro tylko zaczęło mi świtać jakiego to rodzaju sprawa, pomyślałem że trzeba ją poprowadzić ze szczególną dyskrecją i pozwoliłem sobie tu przyjść.
— Bardzo słusznie — pochwalił z zadowoleniem wielki człowiek, spoglądając znad tłustego podbródka. — Cieszę się, że w waszej budzie jest ktoś, kto uważa że i sekretarzowi stanu można czasem zaufać.
Nadinspektor uśmiechnął się wesoło.
— Właściwie to przyszło mi na myśl, że możeby było lepiej, aby w tym stadium sprawy Heat został zastąpiony przez...
— Aha! Heat? Osioł, co? — wykrzyknął dostojnik z wyraźną niechęcią.