Strona:PL Joseph Conrad-Tajny Agent.djvu/243

Ta strona została uwierzytelniona.

mu nie przeszkadzało złożyć panu Verlocowi przyjazną wizytę — niby to przypadkiem. Opuścił więc dom w charakterze prywatnego obywatela i użył tych samych środków lokomocji co zwykle. Prowadziły wszystkie do ogniska domowego pana Verloca. Komisarz Heat przestrzegał tak pilnie prywatnego charakteru swej wyprawy, że zadał sobie specjalny trud aby uniknąć policjantów stojących na swych stanowiskach lub obchodzących dzielnicę w sąsiedztwie Brett Street. Ta ostrożność była znacznie bardziej wskazana dla niego niż dla nieznanego nikomu nadinspektora.
Prywatny obywatel Heat wszedł na Brett Street, manewrując w sposób, który by napiętnowano jako skradanie się, gdyby Heat należał do klasy przestępców. Szmatka sukna znaleziona w Greenwich spoczywała w jego kieszeni. Nie zamierzał jednak bynajmniej wydobyć jej z ukrycia, albowiem wyprawa jego miała charakter prywatny. Chciał się tylko przekonać, co pan Verloc będzie skłonny powiedzieć mu z własnej woli. Miał nadzieję, że to co usłyszy pozwoli mu obwinić Michaelisa. Ta nadzieja łączyła się ściśle z jego fachem, ale posiadała także stronę etyczną. Albowiem komisarz Heat był sługą sprawiedliwości. Nie zastawszy pana Verloca, uczuł rozczarowanie.
— Poczekałbym trochę, gdybym był pewien że wróci niedługo — powiedział.
Pani Verloc nie zdobyła się na żadne zapewnienie.
— Wiadomość, o którą mi chodzi, jest ściśle prywatna — powtórzył. Rozumie pani co mówię? Czyby pani nie mogła mi wskazać, dokąd mąż pani poszedł?