Strona:PL Joseph Conrad-Tajny agent cz.1 011.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
I.

Pan Verlok, wychodząc rano, pozostawił sklep pod opieką brata żony. Mógł to uczynić, ponieważ w sklepie bywał ruch mały w ciągu dnia, a właściwie — nie było wcale ruchu do samego wieczora. Pan Verlok niewiele dbał o sprawy sklepowe. Zresztą żona jego czuwała nad swym bratem.
Sklep był mały i dom także mały. Jeden z tych posępnych domów z czerwonej cegły, których było mnóstwo, zanim w Londynie nastała epoka przebudowywania miasta. Sklep mieścił się w małej, kwadratowej kliteczce, z oknem o niewielkich szybach. We dnie, drzwi bywały zamknięte; wieczorem uchylone zlekka, lecz w sposób trochę podejrzany.
W oknie mieściła się wystawa fotografii, mniej lub więcej nieubranych tancerek; jakieś zagadkowe paczki w opakowaniu, podobnem do lekarskich specyfików; lichego gatunku żółte koperty; w wystawie, wisiały stare, francuskie, humorystyczne wyda-