Strona:PL Joseph Conrad-Tajny agent cz.1 018.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

a przed naturalnymi wybuchami zniecierpliwienia ojcowskiego, mógł zawsze, za czasów dzieciństwa, znaleźć schronienie za krótką sukienką siostry Winifredy. Z drugiej strony, można było go podejrzewać, że ukrywa w głębi swej istoty całe zapasy niesfornej złośliwości. Kiedy skończył lat czternaście, znajomy jego nieboszczyka ojca, agent zagranicznej firm konserwów z mleka, dał mu miejsce w swoim kantorze. Ale pewnego mglistego ranka, w nieobecności pryncypała, Stevie zabrał się gorliwie do puszczania fajerwerków w klatce schodowej. Wypuścił już był z powodzeniem całą seryę rac, rozpryskujących się gwiazd i świec rzymskich; a ta robota mogła mieć bardzo groźne następstwa. Straszliwy popłoch powstał w całym domu. Przeważnie urzędnicy kantorowi, dławiąc się, krztusząc, pędzili przez korytarze, pełne duszącego dymu, a cylindrowe ich kapelusze staczały się ze schodów na wyścigi za swymi właścicielami dojrzałego wieku.
Stevie nie spodziewał się osiągnąć żadnej osobistej korzyści z tego, co uczynił. Trudno było odkryć, jakie powody popchnęły go do tak niezwykłego wybryku. Dopiero po pewnym czasie, Winifredzie udało się wydobyć z niego mgliste i chaotyczne zeznania. Zdaje się, że dwaj chłopcy kantorowi wpłynęli tak na jego uczucia opowiadaniem o niesprawiedliwości i ucisku, aż doprowadzili jego współczucie dla uciśnionych do granic obłędu. Ale pryncypał, naturalnie, wydalił go, ze względu na bezpieczeństwo. Po tym altruistycznym wstępie, Stevie został zużytkowany do zmywania naczyń w suterenach domu i czyszczenia obuwia lokato-