Strona:PL Joseph Conrad-Tajny agent cz.1 130.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



VII.

Dyrektor Wydziału wyjątkowych przestępstw przeszedł wązką błotnistą uliczką na obszerny plac do wielkiego gmachu, gdzie zażądał rozmowy z młodym, prywatnym sekretarzem, (bez pensyi) wielkiego męża stanu.
Ładny, z gładką twarzą młodzieniec, któremu starannie uczesane włosy nadawały pozór dużego, schludnego ucznia, wysłuchał prośby dyrektora z miną trochę niepewną.
— Czy on zechce pana przyjąć? Tego nie mogę przewidzieć. Przed godziną przyszedł tu z Izby, ażeby rozmówić się z podsekretarzem, a teraz już gotów jest wracać. Mógłby po niego posłać; ale przychodzi sam, dla ruchu, jak przypuszczam. To jedyna sposobność do przechadzki podczas obecnej sesyi parlamentu. Nie skarżę się na to: nawet lubię te przechadzki. Idzie oparty na mojem ramieniu i nie otwiera ust przez całą drogę. Ale w tej chwili