Strona:PL Joseph Conrad-Tajny agent cz.2 108.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



XII.

Winnie, wdowa po panu Verloku, siostra poszarpanego na miazgę Steviego — nie przekroczyła progu pokoju za sklepem. Uciekła tylko przed strumieniem krwi, ale uczyniła to odruchowo. Przy drzwiach zatrzymała się z osłupiałym wzrokiem i spuszczoną głową. Była teraz zupełnie inna, niż ta kobieta, oparta przez chwilą o poręcz sofy, z zawrotem w głowie, ale odczuwająca błogi spokój i zadowolenie. Pani Verlokowa nie miała już zawrotu głowy. Była przytomna. Ale nie była już spokojna. Była przerażona.
Jeżeli unikała spojrzenia na męża, to nie dlatego, żeby go się obawiała. Pan Verlok nie wyglądał strasznie. Wyglądał jak ktoś, wygodnie wypoczywający. Zresztą — był martwy. Pani Verlokowa nie miała żadnych złudzeń co do umarłych. Nie wskrzesi ich miłość, ani nienawiść. Nic nie mogą nam zrobić. Są już niczem. W jej myślach błąkało się uczucie pogardy dla tego człowieka, który tak łatwo dał się zabić. Był panem domu, był jej