Strona:PL Joseph Conrad-Tajny agent cz.2 144.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



XIII.

Olbrzymia, żelazna kłódka na drzwiach szafy w ścianie była jedynym przedmiotem w pokoju, na którym mogły spocząć oczy, bez przykrości, jaką sprawiała nędzna brzydota mebli i ich ubóstwo. Pokój, trudny do wynajęcia z powodu dużych rozmiarów, miał ściany pokryte obiciem zielonego arszenikowego koloru, poplamionem miejscami.
Blisko okna, przy stole z prostego drzewa, siedział towarzysz Ossipon, podpierając pięściami głowę. Profesor, ubrany w jedyny swój garnitur z kratkowanego materyału, chodził, klapiąc na gołej podłodze nieprawdopodobnie podartymi pantoflami, z rękoma zapuszczonemi w kieszeni żakietki. Opowiadał gościowi o swej bytności u Apostoła Michelisa.
— Nie wiedział nic o śmierci Verloka. Rozumie się! Przecież on nigdy nie czytuje dzienników. Sprawia mu to zawiele przykrości, jak mówi. Ale mniejsza o to. Wszedłem do jego domku. Nigdzie żywej duszy. Musiałem wołać ze sześć razy, zanim się odezwał. Myślałem, że śpi. Ale nie. Już od