Odwracając się aby zejść, Massy spostrzegł głowę pierwszego oficera, Sterne’a, wałęsającego się u stóp drabiny. Był to człowiek o przebiegłym, zarozumiałym uśmiechu, rudych wąsach i mrugających oczach; przed zaciągnięciem się na Sofalę służył jako drugi oficer w jednej z większych spółek armatorskich. Porzucił posadę, jak twierdził „dla względów zasadniczych“. Żalił się że awansował bardzo wolno; najwyższy czas wziąć się na pazury i pomyśleć o karierze. Zdawało się że nikt nigdy w tej firmie nie umrze i nikt jej nie opuści; wszyscy trzymali się swoich miejsc i porastali pleśnią; Sterne zmęczył się oczekiwaniem, a przy tym wcale nie był pewien czy w razie wakansu najlepsi pracownicy dostaną to co im się należy. W dodatku kapitan, pod którym służył — nazwiskiem Provost — był człowiekiem nieobliczalnym i znienawidził go dla tych czy innych powodów. Może po prostu dlatego, że Sterne pracował więcej niż był obowiązany. Jeśli się zdarzyło że naprawdę zawinił, umiał znieść wymówki po męsku, ale chciał żeby traktowano
Strona:PL Joseph Conrad-U kresu sił.djvu/086
Ta strona została uwierzytelniona.
IX