Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 016.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

szych rodaków przybierał postawę niezbadanego słuchacza z gatunku tych, którzy zdają się słuchać z rozwagą i ze zrozumieniem, a potem zmieniają przedmiot rozmowy.
Ta właściwość, która mogła wypływać albo z jakichś intelektualnych braków, albo z niedostatecznej wiary we własne przekonania, zjednała Razumowowi opinję głębokiego myśliciela. Wśród gromady zacietrzewionych gadułów, mających zwyczaj wyczerpywania się codziennie namiętnemi rozprawami, stosunkowo milczący osobnik uchodzi zawsze za obdarzonego potęgą wstrzemięźliwości. Pomiędzy kolegami Cyryl Sidorowicz, student na trzecim kursie filozofji uniwersytetu Petersburskiego, miał opinję natury silnej i człowieka godnego zaufania. W kraju, gdzie przekonania mogą być zbrodnią karaną śmiercią, lub czasem gorszą od śmierci dolą, znaczyło to, że można było wywnętrzyć się przed nim z poglądów zakazanych. Lubiano go też dla jego uprzejmego obejścia i spokojnej gotowości w oddawaniu kolegom drobnych przysług, nawet gdy to było połączone z pewną osobistą ofiarą.
Razumow był jakoby synem popa i miał opiekuna w osobie wysoko postawionego magnata, z tych samych zapewne, odległych stron rodem. Ale powierzchowność młodzieńca przeczyła tak skromnemu pochodzeniu. Było ono poprostu nie do uwierzenia. Przebąkiwano też, że Razumow był synem ładnej córki popa, co oczywiście stawiało sprawę w innem świetle, a jednocześnie czyniło zrozumiałą protekcję owego dygnitarza. Nie tłumaczono sobie tego jednak złośliwie. Nikt nie wiedział, kim był ów dygnitarz, i nikt się o to nie troszczył. Razumow otrzymywał skromną, ale zupełnie wystarczającą pensyjkę z rąk jakiegoś podrzędnego adwokata, który również opiekował się nim do pewnego stopnia. Stosunków towarzyskich w stoli-