Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 041.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kojącą noc pijaństwa, która otulała tę „jasną, rosyjską duszę“, wychwalaną z takim zapałem przez Haldina. Ale jasnem było, że Ziemianicz nic nie widzi. Źrenice jego zamigotały biało w świetle latarni i zgasły. Przez chwilę siedział z zamkniętemi oczyma, jak gdyby nad czemś z trudem rozmyślając, poczem osunął się zwolna na bok, nie wydawszy najlżejszego dźwięku. Tylko słoma zachrzęściła trochę. Razumow wpatrywał się w niego błędnie, walcząc o możność oddechu. Po chwili usłyszał lekkie chrapanie.
Cisnął złamaną część wideł, która mu w ręku została, i wyszedł spiesznie wielkiemi krokami, nie obejrzawszy się za siebie ani razu.
Uszedłszy w ten sposób jakie pięćdziesiąt yardów, natknął się na zaspę śnieżną i zapadł w nią po kolana.
To go oprzytomniło i gdy się rozejrzał, spostrzegł, że zmylił drogę. Zawrócił więc, ale już wolniejszym krokiem. Gdy mijał dom, z którego wyszedł, pogroził pięścią temu ponuremu schronisku zbrodni i nędzy, wznoszącemu swój złowrogi ogrom na białym gruncie. Miało wygląd zadumany. Razumow ze zniechęceniem spuścił rękę wzdłuż ciała.
Namiętne poddanie się rozpaczy i namiętne pragnienie pociechy ze strony Ziemianicza zawiodło go. Otóż to był lud. Prawdziwy ruski człowiek! Razumow był rad, że zbił to bydlę, tę „jasną duszę“ tamtego. Tacy to oni byli: lud i zapaleniec. Pomiędzy tymi dwoma, on, Razumow, zginie! Pomiędzy pijaństwem chłopa niezdolnego do czynu, a marzycielskiem upojeniem idealisty, niezdolnego do trzeźwej oceny porządku rzeczy i istotnego charakteru ludzi. Był to rodzaj straszliwej dziecinady. Ale nad dziećmi jest władza. „Ach! bat! bat! Twarda ręka!“ myślał Razumow i łaknął władzy, żeby mógł karać i niszczyć.
Cieszył się, że wygrzmocił to bydlę. Fizyczny wysiłek