Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 063.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

pana Razumowa, czy upozorował czemś swoją nieobecność przed gościem. Bezwątpienia uczynił to zadawalniająco. Ale nie pytam. Pan Razumow wzbudza zaufanie. To wielki dar. Nadmieniam tylko, że dłuższa nieobecność mogłaby obudzić w zbrodniarzu podejrzenia i skłonić go może do zmiany zamiarów.
Wstał i z wyszukaną grzecznością przeprowadził swoich gości do przedpokoju, zastawionego roślinami.
Razumow rozstał się z Księciem na rogu ulicy. W powozie słuchał słów jego, w których wrodzone uczucie walczyło z ostrożnością. Widocznie Książę lękał się, aby Razumow nie żywił nadziei na jakieś dalsze stosunki z nim w przyszłości. Ale w głosie, którym wygłaszał po ciemku życzliwe, ostrożne ogólniki, dźwięczał odcień tkliwszego uczucia.
— Ufam panu całkowicie, panie Razumow — dodał Książę.
— Oni mi wszyscy ogromnie ufają — pomyślał Razumow ponuro. Ten człowiek, siedzący obok niego w karetce, napełniał go pobłażliwą pogardą. Prawdopodobnie obawiał się scen z żoną, o której mówiono, że była dumną i gwałtowną. Dziwnem mu się wydało, żeby tajemniczość odgrywała tak ważną rolę w pomyślności i bezpieczeństwie istnień ludzkich. Ale chciał uspokoić Księcia i z odpowiednim naciskiem oświadczył, że mając niejakie poczucie swych skromnych uzdolnień i zaufanie we własną pracowitość, powierza swą przyszłość tym danym. Wyraził wdzięczność za doznaną obecnie pomoc. Tak niebezpieczne położenia nie zdarzają się w życiu dwa razy — dodał.
— A ty znalazłeś się w tym wypadku w sposób, który mi daje wysokie wyobrażenie o twojej moralnej i umy-