Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 100.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Radca Mikulin wypowiedział szereg urywanych zdań. Zamiast je kończyć, spoglądał na swoją brodę. Były to umyślne przerwy dla nadania większego znaczenia owym zdaniom. Potrafił bowiem mówić płynnie, gdy, zmieniając ton na dobrotliwie perswadujący, ciągnął dalej:
— Słuchając pana w ten sposób, dałem chyba dowód, że nie uważam naszej rozmowy za ściśle urzędową. Istotnie, nie chcę wcale nadawać jej tego charakteru... O! tak! Przyznaję, że wezwanie pana tutaj miało formę urzędową. Ale sam pan zauważ, czy w taki sposób wezwanoby osobę...
— Podejrzaną! — wykrzyknął Razumow, patrząc prosto w oczy urzędnika. Były one wielkie, o ciężkich powiekach i spotkały zuchwałość przygasłem, spokojnem spojrzeniem. — Podejrzaną!
Głośne powtórzenie tego wyrazu, który prześladował wszystkie bezsenne godziny Razumowa, sprawiło mu dziwny rodzaj zadowolenia. Radca Mikulin wstrząsnął zlekka głową, a Razumow dodał:
— Zapewne panu wiadomo, że policja rewidowała moje mieszkanie!
— Chciałem powiedzieć: osobę błędnie zrozumianą, gdyś mi pan przerwał — zauważył radca Mikulin spokojnie.
Razumow uśmiechnął się bez goryczy. — Odzyskane poczucie wyższości umysłowej podtrzymało go w godzinie niebezpieczeństwa. Rzekł z pewnem lekceważeniem.
— Wiem, że jestem tylko marną płonką. Ale racz pan przyznać wyższość myślącej płonce nad bezmyślnemi siłami, które ją mają zmiażdżyć. Praktyczne myślenie w tym ostatnim przypadku jest tylko krytycyzmem. Może mi wolno będzie wyrazić tu zdziwienie, dlaczego policja zwlekała z ową rewizją przez dwa dni, podczas któ-