Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 136.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

postarała się, aby go nie ominął zwykły bieg rzeczy: uwięziono go, trzymano w twierdzy, bito, że omal ducha nie wyzionął pod pałkami, i wreszcie skazano na ciężkie roboty w kopalniach pospołu ze zwykłymi zbrodniarzami. Ale największe powodzenie swoich książek zawdzięczał kajdanom.
Nie pamiętam szczegółowo długości i ciężaru tych kajdan, jakiemi go skuto „porządkiem administracyjnym“, ale ilość funtów i grubość ogniw łańcucha były przerażającem potwierdzeniem świętego prawa autokracji. Przerażającem a jednocześnie czczem, gdyż ów rosły mężczyzna potrafił unieść tę nieskomplikowaną maszynę rządu wraz ze swoją osobą w lasy. Dźwiękiem owych kajdan rozbrzmiewa cały opis tej ucieczki, nad którą zdumiewały się obie półkule. Więzień zaczął od tego, że zmylił czujność dozorców i ukrył się w jakiejś nadrzecznej rozpadlinie. Było to już ku końcowi dnia; z niesłychanym trudem zdołał oswobodzić jedną nogę. Tymczasem noc zapadła. Miał już rozpocząć z drugą nogą, gdy spotkało go straszne nieszczęście. Upuścił piłkę.
Wszystko to jest ścisłe a jednak symboliczne; piłka miała swoją wzruszającą historję. Dała mu ją niespodzianie pewnego wieczoru cicha, blada dziewczyna. Biedaczka przybyła do kopalń, by się połączyć z jego współtowarzyszem - katorżnikiem, wątłym młodzieńcem, socjal - demokratą i mechanikiem z zawodu, o szerokich kościach policzkowych i wielkich oczach. Przebyła pół Rosji i prawie całą Syberję, aby być blisko niego i dopomóc mu do ucieczki. Ale przybyła za późno. Jej kochanek na tydzień przedtem umarł.
Dzięki temu, jak się wyrażał, podrzędnemu epizodowi w dziejach idei w Rosji, piłka dostała się do jego rąk i natchnęła go żarliwem postanowieniem odzyskania wolności. Ale wyśliznąwszy mu się z palców, poprostu zapa-