Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 156.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

panowie, którzy zjeżdżali tylko na lato — jak mnie objaśniała panna Haldin — arystokraci, reakcjoniści. Było to bardzo samotne życie dla młodej dziewczyny. Stosunek jej z matką był jak najserdeczniejszy i najszczerszy, ale pani Haldin widziała przeżycia swego własnego pokolenia, jego bóle, jego rozczarowania, a także jego odstępstwo. Swą wielką miłość dla dzieci objawiała tłumieniem w sobie wszelkich oznak niepokoju. Zachowywała bohaterski spokój. Dla Natalji Haldin jej brat ze swą petersburską egzystencją, bynajmniej nie zagadkową (nie mogło być żadnej wątpliwości, co do tego, co czuł lub myślał) ale nieco tajemniczą, był jedynym widocznym przedstawicielem zakazanej wolności. Całe znaczenie swobody, jej nieujęte obietnice żyły w ich długich rozmowach, tchnących najszczytniejszą nadzieją działania i wiary w powodzenie. A potem, nagle, działanie, nadzieje skończyły się w okolicznościach, jakie przytoczył korespondent angielski. Pozostał tylko konkretny fakt śmierci Wiktora Haldina ale pozostał ciemny co do swych głębszych przyczyn. A siostra uczuła się opuszczoną bez żadnych wyjaśnień. Nie podejrzewała go. Pragnęła tylko za wszelką cenę dowiedzieć się, w jaki sposób może pozostać wierną jego duchowi, który uleciał.

IV

Kilka dni minęło, nim spotkałem znowu Natalję Haldin. Przechodziłem przez plac nawprost teatru, gdym dostrzegł jej kształtną postać, wchodzącą w bramę wcale nieponętnej miejskiej Promenady Bastjonów. Wyprzedziła mnie, ale wiedziałem, że spotkamy się, gdy będzie wracała główną aleją, oczywiście, o ile nie szłaby do domu.