Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 243.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Oczywiście, chcieliśmy usłyszeć jego zdanie. Czy pan wie co mi powiedział: „Co nam do intryg bałkańskich? Musimy poprostu wytępić łotrów“. Wytępić, to bardzo dobrze... Ale co potem? Głupiec! Krzyknęłam na niego: „Ależ panie, wy musicie uduchowić, rozumiesz pan — uduchowić szemrzące masy!“
Nerwowym ruchem poszukała w kieszeni chusteczki i przycisnęła ją do ust.
— Uduchowić? — powtórzył Razumow pytająco, patrząc na jej pierś falującą. Długie końce starej, czarnej koronki, jaką miała na głowie, zsunęły jej się z ramion i wisiały po obu stronach wyróżowanych policzków.
— Wstrętny typ — wybuchnęła pani de S—. Wyobraź pan sobie gościa, który kładzie pięć kawałków cukru do herbaty... Tak; powiadam: uduchowić. Jakże inaczej uczynić niezadowolenie skutecznem i powszechnem?
— Słuchaj tego, młodzieńcze — wtrącił Piotr Iwanowicz z namaszczeniem. — Skutecznem i powszechnem.
Razumow spojrzał na niego podejrzliwie.
— Niektórzy twierdzą, że dokona tego głód.
— Tak! wiem. Nasz lud bywa stale głodnym. Ale głodu nie można uczynić powszechnym. Zresztą, nam nie chodzi o wytworzenie rozpaczy. Rozpacz nie jest podporą moralną. Nam trzeba oburzenia, buntu...
Pani de S— opuściła swą chudą rękę na kolana.
— Nie jestem jakimś Mordatjewem — zaczął Razumow.
Bien sûr — szepnęła pani de S — —
— Chociaż i ja również gotów jestem powiedzieć: wytępić! wytępić. Ale w mojej nieświadomości roboty politycznej pozwolę sobie zadać jedno pytanie: czy ta... hm! intryga bałkańska nie zajęłaby zbyt wiele czasu?