Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 272.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak! Silny charakter!
Patrzył wciąż przez kraty bramy, jak zadumany więzień nie marzący o ucieczce, tylko poprostu goniący myślą zblakłe wspomnienia wolności.
— Jeżeli pani będzie się jeszcze ociągać — bąknął, — to nie zobaczy pani nawet cienia owej herbaty.
Ale ona nie dała się odstraszyć w taki sposób. A i on też nie spodziewał się, aby mu się to powiodło.
— Mniejsza z tem, nie będzie to wielka strata; mówię o herbacie. Ale co się tyczy samej pani domu, to bądź przekonany, że jest ona zupełnie przy zdrowych zmysłach. Widzi pan to, panie Razumow?
Odwrócił głowę na to nakazujące wezwanie i zobaczył, że rewolucjonistka wykonywa ruchy liczenia pieniędzy na dłoni.
— Tak; w tem rzecz. Widzi pan to?
Razumow wymówił zwolna „Widzę“, i znów zaczął patrzeć wzrokiem więźnia na czystą i ocienioną drogę.
— Środki materjalne trzeba zdobywać w jakikolwiek sposób, a to jest łatwiejsze, niż napady na banki. I bezpieczniejsze również... Ot! Żartuję!..
— Co on tam mruczy znowu? — zawołała półgłosem.
— Podziwiam bezinteresowne poświęcenie Piotra Iwanowicza! Doprawdy! aż mdło się robi.
— Ach! jaki wybredniś z pana. Mdło mu się robi. A czy pan wie, jak rzeczy naprawdę stoją? Któż zbadał tajemnicę ludzkiego serca. Piotr Iwanowicz znał ją przed laty, za czasów swej światowości, gdy był młodym oficerem Gwardji. Zresztą, nie nam sądzić człowieka natchnionego. Tu, wy, mężczyźni, macie nad nami przewagę. Bywacie czasem natchnieni, zarówno w myślach, jak w uczynkach. Zawsze przyznawałam, że gdy jesteście na-