Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 275.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

są fakty stwierdzone przez fizjologów. Otóż upewniam panią, że odkąd opuściłem Rosję, najadłem się różnych niestrawnych, cudzoziemskich smakołyków, aż do mdłości — tfu!
— Żartuje pan! — szepnęła niedowierzająco. Przytaknął z roztargnieniem.
— Tak. To są wszystko żarty. Nie warto rozmawiać z takim człowiekiem, jak ja. Jednak dla tej samej przyczyny ludzie odbierali sobie życie.
— Przeciwnie. Uważam, że warto rozmawiać z panem.
Spoglądał na nią z pod oka. Zdawała się myśleć o jakiejś ciętej odpowiedzi, lecz skończyła na lekkiem wzruszeniu ramionami.
— Czcza gadanina! Ale trudno; panu trzeba tę słabostkę wybaczyć — rzekła ze specjalnym naciskiem na słowie pan. Było coś niepokojącego w tej pobłażliwej konkluzji.
Uwagi Razumowa nie uszedł najlżejszy odcień w tej rozmowie, której się nie spodziewał, na którą nie był przygotowany. W tem tkwił sęk.
— Nie byłem przygotowany — mówił do siebie. — Zaskoczyło mnie to.
Wydało mu się, że gdyby tylko mógł się wyziajać otwarcie, jak zmęczony pies, to przytłaczające uczucie opuściłoby go.
— Ale ja nigdy nie będę przygotowany — pomyślał z rozpaczą. Zaśmiał się lekko, mówiąc, jak mógł najswobodniej:
— Dziękuję. Nie proszę o miłosierdzie. — Poczem, udając żartobliwy niepokój:
— Ale czy pani nie lęka się, że Piotr Iwanowicz może