Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 310.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

niemiecku, przez to samo jeszcze bardziej wstrętne przedmiotowi tego uprzejmego powitania. Ten drobniutki człowieczek wyglądał zbliska jak zmniejszenie normalnie wyrosłego mężczyzny o wyniosłem czole, odsłoniętem na chwilę przez uchylenie kapelusza, i obfitej szpakowatej brodzie, rozkładającej się na proporcjonalnie szerokiej piersi. Kształtny, śmiało zarysowany nos sterczał nad cienkiemi ustami, tonącemi w obfitości cienkich włosów. Wszystko to — wydatne rysy, silne w swej względnej małości członki — wydawało się delikatne, ale bynajmniej nie wątłe, za wielkie jedynie wydawały się oczy w migdał wycięte i brunatne, o białkach zlekka nabiegłych krwią, jakby od zbytniego pisania przy lampie. Ta swojego rodzaju znakomitość w środowisku rewolucyjnem była dobrze znaną Razumowowi. Poliglota, niewiadomego pochodzenia, anarchista o pedantycznym a mimo to wściekłym temperamencie, niesłychanie zapalczywy, był on potęgą w odwodzie, ten gwałtowny pamflecista, domagający się rewolucyjnej sprawiedliwości, ten Juljusz Laspara, wydawca „Żyjącego Świata“, powiernik spiskowców, nakładca podżegawczych broszur i manifestów; uchodził za wtajemniczonego w każdą robotę konspiracyjną. Mieszkał w starej dzielnicy miasta, w wąskim, ponurym domku, podarowanym mu przez naiwnego średniej sfery wielbiciela jego wymowy humanitarnej. Wraz z nim mieszkały tam dwie jego córki, przerastające go o głowę i ramiona, i blady, chudy, sześcioletni chłopczyk, snujący się cicho po ciemnych pokojach, w bawełnianem niebieskiem ubranku i niezgrabnych bucikach, którego przynależności do tej rodziny nikt z obcych nie byłby mógł określić. Juljusz Laspara wiedział niewątpliwie, która z jego córek, zniknąwszy niespodzianie z domu na lat parę, wróciła równie niespodzianie jako posiadaczka tego dziecka, ale z nadzwy-