Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 320.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

pytania na to, co możemy nazwać wyznaniem niepodległości Razumowa. Pytanie nie miało w sobie nic groźnego; dźwięczało niewinnie. Gdyby było wzięte poprostu, w sensie topograficznym, jedyna odpowiedź na nie mogła była wydać się Razumowowi dostatecznie przerażającą. Dokąd? Czy wróci do swego mieszkania, gdzie go wyszukała rewolucja, by wystawić nagle na próbę jego uśpione instynkty, jego na wpół świadome myśli i prawie całkiem nieświadome ambicje, jakby pod dotknięciem jakiejś fanatycznej i dogmatycznej religji. Z jej domaganiem się najjaskrawszych poświęceń, z jej tkliwą rezygnacją, z marzeniami i nadziejami podnoszącemi duszę, tuż obok najbardziej ponurej rozpaczy.
I Razumow, puściwszy klamkę, postąpił zpowrotem na środek pokoju, zapytując gniewnie radcę Mikulina:
— Co pan przez to rozumie?
O ile mi wiadomo, radca Mikulin nie odpowiedział na to pytanie. Natomiast zawiązał z Razumowem poufną rozmowę. Jest to charakterystyczną cechą natur rosyjskich, że choćby najbardziej pochłonięte jakiemś działaniem, nadstawiają zawsze uszu na szept idej oderwanych. Rozmowy tej (i innych późniejszych) nie potrzebuję powtarzać. Wystarczy powiedzieć, że nadała ona inny kierunek przekonaniom Razumowa. Nie było w tem nic oficjalnego i radca Mikulin przeszedł do porządku dziennego nad jego argumentami.
— Dla człowieka takiego pokroju jak pan — powiedział mu — położenie takie jest niemożliwe. Nie zapominaj pan, że widziałem to pańskie, że ja tak nazwę, wyznanie wiary. Rozumiem pański liberalizm. Sam mam zapatrywania pokrewne. Reforma dla mnie jest poprostu kwestją metody. Ale zasada buntu jest fizycznem odurzeniem, ro-