Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 380.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mogący oddychać. Nawet oczy, jakby pod wpływem wielkiego fizycznego cierpienia, straciły wszelki blask.
— Ach... brat pani... Ale w ustach pani, w głosie pani to brzmi... Bo, istotnie, wszystko w pani jest boskie... Chciałbym znać najgłębsze tajniki myśli pani, pani uczuć.
— Ale dlaczego, Cyrylu Sidorowiczu? — zawołała przestraszona temi słowy, wychodzącemi z dziwnie martwych ust.
— Niech się pani nie lęka. To nie dlatego, by zdradzić panią... Więc pani tam poszła... A Zofja Antonowna, cóż — pani powiedziała?
— Bardzo niewiele. Była pewna, że pan powie mi wszystko. Spieszyła się bardzo.
Głos panny Haldin załamał się, umilkła na chwilę.
— A tamten, odebrał sobie życie — rzekła smutno.
— Niech mi pani powie, Nataljo Wiktorowno — zapytał po pewnym czasie. — Czy wierzy pani w wyrzuty sumienia?
— Co za pytanie!
— Tak; to prawda, co pani o tem wiedzieć może — zamruczał niewyraźnie. — To nie dla takiej, jak pani, istoty... Chciałem tylko zapytać, czy pani wierzy w skuteczność wyrzutów sumienia?
Zawahała się, jak gdyby nie zrozumiawszy, poczem twarz jej rozpogodziła się.
— Tak — rzekła stanowczo.
— A więc dostąpił rozgrzeszenia. Tem bardziej, że to było istne bydlę, pijaczyna.
Natalja Haldin wzdrygnęła się.
— Ale to był człowiek z ludu — ciągnął dalej Razumow — tego ludu, któremu rewolucjoniści opowiadają bajkę wzniosłych nadziej. Ludowi trzeba wybaczyć... Pani