Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 382.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Nikogo! Pojmuje pani całą rozpaczliwość tej myśli? Nikogo — do kogo — mógłbym pójść!
Całkowicie wprowadzona w błąd własnem swojem entuzjastycznem pojmowaniem paru wierszy w liście marzyciela, owładnięta lękiem własnych dni samotnych na ponurym świecie zaciekłych walk, niezdolną była dojrzeć prawdy, szamocącej się na jego ustach. Pojmowała tylko, że cierpiał, i chciała już wyciągnąć do niego rękę, gdy Razumow przemówił znowu:
— W godzinę po zobaczeniu pani wiedziałem, że tak będzie. Wyrzuty sumienia, zemsta, nienawiść — wszystko to jest niczem w porównaniu z tą straszliwą pokusą, jaką postawiła mi pani na drodze, ukazując mi się z tą twoją twarzą, z twoim głosem, w ogrodzie owej przeklętej willi.
Popatrzyła na niego zupełnie oszołomiona, poczem, z rodzajem rozpaczliwej przenikliwości sięgnęła wprost do jądra rzeczy.
— Ależ ta historja, Cyrylu Sidorowiczu, ta historja!
— Niema nic więcej do powiedzenia. — Posunął się ku niej, ona zaś położyła rękę na jego ramieniu, aby go odepchnąć, ale siły zawiodły ją, on zaś, choć drżący na całem ciele, nie ustąpił.
— Ta historja kończy się tu, na tem miejscu!
Z całą siłą przyłożył oskarżycielski palec do piersi i zamilkł.
Podbiegłem, chwytając po drodze krzesło, w samą porę, by posadzić na niem słaniającą się pannę Haldin. Osuwając się po mojem ramieniu, odwróciła się przez pół i pozostała tak z twarzą ukrytą na poręczy krzesła. On stał i patrzył na nią z jakimś wprost przerażającym spokojem. Niedowierzanie, walczące ze zdumieniem, gniewem i od-