Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 392.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Bez chwili zwłoki.
Tymczasem jedna z Lasparówien zeszła nadół z małą lampką w ręce w pomiętej sukni, która zdawała się wisieć na niej jakimś cudem, ona zaś sama wyglądała bardziej niż kiedykolwiek jak zniszczona lalka w zakurzonej, bronzowej peruce, wyciągnięta z pod sofy. Poznała natychmiast Razumowa.
— Jak się pan ma? Oczywiście, że pan może wejść.
Idąc za światłem, Razumow wdrapał się po dwóch przęsłach schodów z panującej na dole ciemności. Zostawiwszy lampkę na przymurku w sieni, Lasparówna otworzyła drzwi i weszła w towarzystwie niedowierzającego gościa Razumow wszedł ostatni, zamknął drzwi i, stanąwszy z boku, oparł się plecami o ścianę.
Trzy pokoiki w amfiladzie, o niskich, zadymionych sufitach, oświetlone parafinowemi świecami, zapchane były gośćmi. Rozmawiano głośno we wszystkich trzech, szklanki z herbatą pełne, niedopite i próżne zupełnie stały wszędzie, nawet na podłodze. Druga Lasparówna, rozczochrana i zaspana, siedziała za olbrzymim samowarem. W głębi mignął Razumowi potężny brzuch, który poznał. O parę kroków od niego Juljusz Laspara schodził pospiesznie ze swego wysokiego stołka.
Ukazanie się północnego gościa sprawiło pewne wrażenie. Laspara wspomina o tem pobieżnie w swem bardzo zresztą zwięzłem sprawozdaniu z wypadków, jakie zaszły tej nocy. Przywitawszy Razumowa, Laspara (z umysłu nie zwracając uwagi na jego przemoknięcie i szczególny wygląd) nadmienił coś o napisaniu artykułu. Zaczął się niepokoić, Razumow bowiem zdawał się nic nie słyszeć.
— Napisałem już wszystko, co miałem do napisania — rzekł wreszcie, zaśmiawszy się krótko.