Ukazanie się tej książki w nowej szacie nie wymaga właściwie drugiej przedmowy. Ale ponieważ wynurzenia autora są tu bardzo na miejscu, korzystam ze sposobności aby wspomnieć o dwóch kwestjach, wynikłych z pewnych dotyczących mnie oświadczeń, które niedawno pojawiły się w druku.
Jedno z nich dotyczy języka. Czułem zawsze, że ludzie patrzą na mnie jak na pewnego rodzaju fenomen; jest to opinja, którą tylko cyrkowcy mogą uznać za pożądaną. Trzeba specjalnego usposobienia aby lubować się w fakcie, że się umie dokonywać dziwacznych rzeczy z rozmysłem i jak gdyby z czystej próżności.
Fakt, że nie piszę w rodowitym języku, był naturalnie często omawiany w recenzjach i notatkach o różnych mych książkach oraz w obszerniejszych artykułach krytycznych. Sądzę że to było nieuniknione, a komentarze brzmiały naprawdę wyjątkowo pochlebnie. Ale nie mam i nie mogę mieć pod tym względem próżności, którąby można połechtać.
W notatce tej chcę przedewszystkiem odrzucić wszelką zasługę, mogącą wypływać z aktu świadomej woli. Rozpowszechniło się jakoś wrażenie, że dokonałem wyboru między dwoma obcemi dla mnie językami, francuskim i angielskim. To wrażenie jest mylne. Zdaje mi się że wywołał je artykuł Sir Hugh Clifforda
Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/010
Ta strona została uwierzytelniona.
KILKA SŁÓW OD AUTORA