Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/021

Ta strona została uwierzytelniona.

postępują, są po większej części skromne a nie bohaterskie; istniały zaś czasy w historji, gdy słowa bohaterskiej prawdy budziły w ludziach tylko szyderstwo.
Niech się nikt nie spodziewa, że znajdzie na kartach tej książki słowa o niezwykłej potędze lub ton porywającego bohaterstwa. Wprawdzie obniża to moje pojęcie o samym sobie, ale muszę wyznać iż rady Marka Aureljusza do mnie nie przemawiają. Odpowiedniejsze są dla moralizatora niż dla artysty. Mogę wam obiecać prawdę z rodzaju tych skromnych — i szczerość pozatem. Tę zupełną, chwalebną szczerość, która wydaje człowieka w ręce jego nieprzyjaciół, a jednocześnie różni go często z przyjaciółmi.
„Różni“ jest może zbyt silnem wyrażeniem. Nie umiem sobie wyobrazić ani wśród swych przyjaciół, ani wśród wrogów kogoś tak znudzonego bezczynnością, aby chciało mu się ze mną pokłócić. „Szczerość rozczarowuje przyjaciół“ — bliższe jest prawdy. Większość przyjaźni — prawie wszystkie przyjaźnie w okresie pisarskim mego życia — zawdzięczam swym książkom; i wiem, że powieściopisarz żyje w swem dziele. Tkwi w niem jako jedyna rzeczywistość wymyślonego świata, wśród urojonych rzeczy, wydarzeń i ludzi. Pisząc o nich, pisze jedynie o samym sobie. Ale to uzewnętrznienie się nie jest zupełne. Pisarz pozostaje do pewnego stopnia jakby za zasłoną, obecność jego jest raczej przeczuwana niż oczywista — niby ruchy i głos dochodzące zza ekranu powieści. W tych oto zapiskach zasłona ta nie istnieje. I nieodparcie przychodzi mi tu na myśl pewien ustęp z „Naśladowania Chrystusa“, gdzie ascetyczny autor, co tak głęboko znał życie, mówi: „Bywa że osoby, które szanujemy na podstawie ich reputacji, przy osobistem zetknięciu psują