Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/022

Ta strona została uwierzytelniona.

opinję, jaką miało się o nich“. Oto niebezpieczeństwo grożące pisarzowi powieści, który zaczyna mówić o sobie bez obsłonek.
Gdy te wspomnienia wychodziły w odcinku, strofowano mię za złą gospodarkę, jakby tego rodzaju pisanie było czemś nakształt pobłażania samemu sobie, jakby trwoniło materjał przyszłych tomów. Widocznie zbyt mało we mnie jest z literata. Doprawdy, człowiek, który aż po trzydziesty szósty rok życia nie napisał ani jednego wiersza z myślą o druku, nie może siebie zmusić do zapatrywania się na swoje istnienie i przeżycia, na wszystkie swe myśli, doznania i wzruszenia, na swoją przeszłość, i swoje żale, i wszystko co go kiedykolwiek spotkało — wyłącznie jako na tworzywo dla swoich rąk. Robiono mi już podobne uwagi ze trzy lata temu, gdy wydałem „Zwierciadło morza“, tom złożony ze wspomnień i wrażeń. Uwagi te były praktyczne. Lecz wyznam, że nie mogłem nigdy zrozumieć tego rodzaju oszczędności, jaką mi zalecano. W „Zwierciadle morza“ pragnąłem złożyć hołd morzu, jego statkom i ludziom, którym zawdzięczam w wielkim stopniu że stałem się tem, czem jestem. Okazanie czci ich cieniom wydawało mi się możliwe jedynie w takiej formie. Inaczej sobie tego wyobrazić nie mogłem. Widać zły ze mnie ekonomista — ale jestem stanowczo niepoprawny.
Dojrzewałem na morzu, wśród szczególnych warunków morskiego życia, i mam specjalny pietyzm dla tej postaci swojej przeszłości; albowiem skupione w niej wrażenia były żywe, jej zew bezpośredni a wymagania tego rodzaju, że mogłem im sprostać z właściwem młodemu wiekowi uniesieniem i siłą. Nie było w tych wymaganiach nic, coby mogło wpro-