Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/039

Ta strona została uwierzytelniona.

gravii. Po upływie tych wszystkich lat — a każdy rok pozostawił swój ślad w postaci zapisanych powoli kartek — mogę uczciwie powiedzieć, że nic innego tylko uczucie pokrewne pietyzmowi skłoniło mię do wyrażenia — w słowach dobranych sumiennie i troskliwie — pamięci odległych rzeczy i ludzi, których już niema.
Wracając do kapitana Frouda i jego manji by nie narazić nigdy na zawód właścicieli statków lub dowódców, nie zanosiło się na to, abym zawiódł jego ambicje; w parę godzin udało mu się zaspokoić niezwykłe żądanie, domagające się oficera mówiącego po francusku. Kapitan Froud wyjaśnił mi że statek, o który chodziło, został wydzierżawiony przez francuską spółkę, zamierzającą stworzyć regularną miesięczną komunikację dla transportu francuskich emigrantów z Rouen do Kanady. Lecz mówiąc szczerze, tego rodzaju historja niewiele mię obchodziła. Odrzekłem z powagą, że jeśli chodzi istotnie o podtrzymanie reputacji Stowarzyszenia Kapitanów, to wezmę pod uwagę propozycję kapitana Frouda. Ale powiedziałem to jedynie dla formy. Nazajutrz rozmawiałem z dowódcą owego statku i zdaje mi się że zrobiliśmy na sobie wzajemnie dobre wrażenie. Wyjaśnił mi, iż jego pierwszy oficer jest pod każdym względem człowiekiem bez zarzutu i niema mowy aby go mógł oddalić dla powierzenia mi wyższego stanowiska; lecz o ile się zgodzę zostać drugim oficerem, będę miał zastrzeżone specjalnie korzystne warunki — i tak dalej.
Odpowiedziałem, że jeśli zasadniczo się zdecyduję, ranga nie będzie miała dla mnie znaczenia.
— Jestem pewien — nalegał kapitan — że pan porozumie się świetnie z Paramorem.