Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/041

Ta strona została uwierzytelniona.

nic w tym rodzaju. Gdy wracali na brzeg, wyraz pogodnej niepewności malował się na ich twarzach. Choć ta uroczysta inspekcja miała być wstępem poprzedzającym bezpośrednio nasz wyjazd, właśnie wówczas, w chwili gdy członkowie komisji sunęli wdół gęsiego po schodni, odebrałem wewnętrzną przestrogę, iż żadna z podróży zamierzonych przez dzierżawców naszego parowca nigdy do skutku nie dojdzie.
Nawiasem mówiąc, w niespełna trzy tygodnie nastąpiło przesunięcie statku. Kiedyśmy przybyli do Rouen, popłynęliśmy bardzo uroczyście dobry kawał w górę, ku środkowi miasta, a że na rogach wszystkich ulic rozlepiono trójkolorowe afisze oznajmiające o narodzinach naszej spółki, każdy petit bourgeois z żoną i rodziną urządzał sobie w niedzielę rozrywkę ze zwiedzenia okrętu. Włożywszy najlepszy mundur, trzymałem się zawsze na widocznem miejscu, aby udzielać objaśnień niby tłumacz agencji Cooka dla turystów, a nasi podoficerowie zbierali bogate żniwo napiwków od oprowadzanych grup. Ale gdy statek został przesunięty — wskutek czego znaleźliśmy się z jakie półtorej mili niżej, przycumowani u znacznie bardziej błotnistego i brudniejszego bulwaru — wówczas pustka samotności stała się naszym udziałem. Ogarnął nas zupełny, głuchy zastój; bo, ponieważ statek gotów był do podróży nawet w najdrobniejszych szczegółach, ponieważ mróz trzymał tęgi a dni były krótkie, nie mieliśmy dosłownie nic do roboty — do tego stopnia że czerwieniliśmy się ze wstydu, kiedy przyszło nam na myśl że za cały ten czas bierzemy pensję. Młody Cole martwił się, ponieważ, jak twierdził, żadna zabawa nie mogła cieszyć wieczorem po takiem całodziennem próżniactwie; nawet banjo straciło swój urok, odkąd