Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/059

Ta strona została uwierzytelniona.

i uwagi, wyrazem, który nie opuszczał jego twarzy od chwili gdy przybyłem.
— Przed czterdziestu laty twoja matka pisywała przy tem biurku. W naszym domu w Oratowie stało w małym saloniku, który za milczącem porozumieniem odstąpiliśmy panienkom — to jest twojej matce i jej siostrze zmarłej tak młodo. Ofiarował im obydwóm to biurko nasz stryj, Mikołaj Bobrowski, gdy twoja matka miała lat siedemnaście a ciotka o dwa lata mniej. Było to najmilsze, rozkoszne dziewczątko, ta twoja ciotka, znana ci pewnie tylko z imienia. Nie jaśniała wielką pięknością ani inteligencją jak twoja matka. Ale była wszystkim droga przez swój zdrowy rozsądek, cudowną słodycz charakteru, wyjątkową łatwość i swobodę w codziennych stosunkach. Jej śmierć stała się dla nas wszystkich strasznym ciosem i ciężką stratą moralną. Gdyby ta dziewczyna nie była umarła, ściągnęłaby największe błogosławieństwa na dom, w który weszłaby jako żona, matka i pani. Stworzyłaby naokoło siebie atmosferę spokoju i zadowolenia, bo tylko ci, co kochają bez egoizmu, umieją tego dokazać. Twoja matka — bez porównania piękniejsza, wyróżniająca się niezwykłą dystynkcją i wyjątkowym intelektem — miała mniej łatwy charakter. Znacznie hojniej obdarzona przez naturę, spodziewała się też więcej od życia. W owych szczególnie ciężkich czasach niepokoiliśmy się o nią ogromnie. Zapadła na zdrowiu wskutek wstrząsu wywołanego śmiercią naszego ojca (była z nim sama w domu, gdy nagle umarł); szarpała ją wewnętrzna walka między miłością dla człowieka, którego miała w końcu poślubić i świadomością, że jej ojciec sprzeciwiał się stanowczo temu małżeństwu. Nie mogła się zdobyć na lekceważenie uwielbianej pamięci ojca i jego