Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/068

Ta strona została uwierzytelniona.

Zadługoby mi przyszło wyjaśniać ścisły związek przeciwieństw w ludzkiej naturze, związek, który nawet miłości nadaje niekiedy rozpaczliwy pozór zdrady. A może niema tu żadnego wyjaśnienia. Wyrozumiałość, jak ktoś powiedział, jest najinteligentniejszą z cnót. Pozwalam sobie uważać tę cnotę za jedną z najrzadziej spotykanych, jeśli nie najrzadszą ze wszystkich. Nie chcę przez to powiedzieć, aby wszyscy ludzie byli ograniczeni — a nawet przeważna ich część. Nic podobnego. Golibroda i ksiądz, poparci przez opinję całej wsi, potępili sprawiedliwie postępowanie pomysłowego hidalga, który, wyruszając ze swej rodzinnej miejscowości, rozbił głowę mulnikowi, zadał śmierć stadu niewinnych owiec i doznał bardzo żałosnych przeżyć w pewnej stajni. Niech Bóg uchowa, aby jaki niegodny prostak uszedł zasłużonej naganie, czepiając się strzemienia wzniosłego caballero. Fantazja jego była bardzo szlachetna, pozbawiona doszczętnie egoizmu i zdolna wzbudzić tylko zazdrość podlejszych śmiertelników. Ale można rozmaicie się zapatrywać na czar tej postaci, egzaltowanej i niebezpiecznej. Don Kichot miał także swoje słabości. Naczytawszy się tylu romansów, pragnął naiwnie uciec z duszą i ciałem od nieznośnej rzeczywistości życia. Chciał spotkać się oko w oko z walecznym olbrzymem Brandabarbaranem, władcą Arabji, którego zbroja jest zrobiona ze skóry smoka, a tarcza przywiązana do ramienia jest bramą ufortyfikowanego miasta. O miła i naturalna słabości! O błogosławiona prostoto łagodnego serca bez zdrady! Ktoby nie uległ tak kojącej pokusie? A jednak był to pewien sposób dogadzania sobie samemu i pomysłowy hidalgo z La Manchy nie był dobrym obywatelem. Ksiądz i golibroda mieli słuszność, że potępili go surowo. Nie po-