Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/091

Ta strona została uwierzytelniona.

w dzierżawę około 1500 akrów, wydzielonych z dóbr przyjaciela mieszkającego w sąsiedztwie. Warunki dzierżawy były bardzo korzystne, ale sądzę że najbardziej pociągało mego dziada odludne położenie wsi i skromny lecz wygodny dwór dobrze zachowany. Mieszkał tam spokojnie około dziesięciu lat, widując bardzo mało osób i nie biorąc żadnego udziału w publicznem życiu prowincji, takiem jakie się mogło rozwijać pod arbitralną, biurokratyczną tyranją. Charakter i patrjotyzm pana Mikołaja były ponad wszelkiem podejrzeniem, lecz organizatorowie powstania omijali skrupulatnie jego dom w swych częstych podróżach po prowincji. Panowało ogólne przekonanie, że spokój ostatnich lat starca nie powinien być naruszony. Nawet tacy bliscy mu ludzie jak mój dziadek ze strony ojca — towarzysz broni dziadka Mikołaja z czasu moskiewskiej kampanji napoleońskiej a później kolega w polskiem wojsku — nie odwiedzał swego dawnego kompana, gdy wybuch powstania był bliski. Dwaj synowie mego dziadka i jedyna jego córka brali bardzo czynny udział w pracy rewolucyjnej; on sam zaś należał do tego typu polskiego szlachcica, którego ideał pracy patrjotycznej streszczał się w słowach: „siąść na koń i precz ich wygonić“. Ale nawet i on był zdania, że „kochanego Mikołaja niepokoić nie trzeba“. Lecz wszystkie te ostrożności i względy ze strony przyjaciół — niezależnie od tego czy byli spiskowcami czy nie — nie zabezpieczyły mego dziada przed nieszczęściami złowieszczego roku.
W niecałe dwie doby po wybuchu powstania w tej części kraju, wywiadowczy szwadron kozaków przejechał przez wieś i wtargnął do dworu. Prawie cały oddział pozostał w szyku między dworem a stajniami,