pełno w niej papierowych pieniędzy. Rozbili ją dość daleko od domu, na środku pola. Znaleźli dokumenty wypisane na pergaminie oraz dwa krzyże: Legję Honorową i Virtuti Militari. Na widok tych przedmiotów, które, jak wyjaśnił kowal, były honorowemi odznakami udzielanemi tylko przez cara, ogarnął chłopów paniczny strach przed tem co uczynili. Rzucili wszystko razem do rowu i rozpierzchli się szybko.
Gdy pan Mikołaj dowiedział się o tej stracie, zdrowie jego zepsuło się doszczętnie. Zdawało się że samo złupienie domu niebardzo go obchodzi. Gdy leżał jeszcze w łóżku po wstrząsie, jakiego doznał, znaleziono oba krzyże i zwrócono mu je. Przyśpieszyło to trochę jego powolny powrót do zdrowia; natomiast metalowe pudełko i pergaminy nie znalazły się nigdy, choć szukano ich po wszystkich rowach wokoło. Pan Mikołaj nie mógł przeboleć utraty patentu Legji Honorowej; umiał na pamięć co do słowa wstęp sławiący jego wojenne czyny i po tym ciężkim ciosie zgadzał się niekiedy recytować ów wstęp, przyczem łzy stawały mu w oczach. Widać słowa dokumentu nie schodziły mu z myśli podczas ostatnich dwóch lat życia, do tego stopnia że nieraz sam je sobie powtarzał. Potwierdza to spostrzeżenie starego sługi, który dzielił się niem często z bliższymi znajomymi swego pana: „Aż mnie serce boli, kiedy słyszę jak nasz pan chodzi nocą po pokoju tam i z powrotem, i modli się głośno po francusku“.
Chyba w przeszło rok po tem zajściu zobaczyłem pana Mikołaja Bobrowskiego, a właściwie mówiąc, on mnie zobaczył po raz ostatni. Było to — jak już wspomniałem — w czasie gdy moja matka, dostawszy trzymiesięczny urlop z wygnania, spędzała go w domu
Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/097
Ta strona została uwierzytelniona.