Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.

i z artystycznego przekonania. Lecz tyle wilczych dołów czyha z obu stron właściwej ścieżki, że uszedłszy kawał drogi, czuję się nieco poturbowany i znużony, jak podróżnik w średnich latach po uciążliwym całodziennym marszu, i pytam się siebie, czy byłem zawsze, zawsze wierny tej trzeźwości, w której jest siła, i prawda, i spokój.
Co się tyczy mej trzeźwości na morzu, została stwierdzona przez własnoręczne podpisy kilku godnych zaufania kapitanów dość znanych swego czasu. Zdaje mi się że słyszę uprzejmy szept: „To się przecież samo przez się rozumie“. A tymczasem nie. To się wcale samo przez się nie rozumie. Dla tego wzniosłego akademickiego ciała, jakiem jest wydział marynarki przy ministerstwie handlu i przemysłu, nic się „samo przez się nie rozumie“, gdy chodzi o wydawanie dyplomów. Według praw tego wydziału, zawartych w pierwszym statucie marynarki handlowej, słowo TRZEŹWY musi figurować w świadectwie, gdyż inaczej nie pomogą całe wory, tony, góry najbardziej entuzjastycznego uznania. Drzwi egzaminacyjnego pokoju pozostaną zamknięte mimo łez i błagań. Największy fanatyk z pośród zwolenników abstynencji nie mógłby być bardziej bezlitosny i nieubłagany, niż wydział marynarki przy ministerstwie handlu i przemysłu. Ponieważ w różnych czasach znajdowałem się kilkakrotnie w obliczu wszystkich współczesnych mi egzaminatorów londyńskiego portu, siła i ciągłość mej wstrzemięźliwości nie może być podana w wątpliwość. Trzej egzaminowali z praktyki morskiej i los zrządził, że dostawałem się w ręce każdego z nich w odpowiednich odstępach czasu podczas mej służby na morzu.