Strona:PL Joseph Conrad-Zwierciadło Morza.djvu/089

Ta strona została uwierzytelniona.


UCHWYT LĄDU
XX

Trudno uwierzyć marynarzowi, aby jego wyrzucony na mieliznę statek nie był równie nieszczęśliwy w tem nienaturalnem położeniu — nie mając wody pod kilem — co on sam, marynarz, czujący że jego okręt wpadł na mieliznę.
Wyrzucenie na mieliznę jest zaiste przeciwieństwem zatonięcia. Morze nie zamyka się nad pełnym wody kadłubem, jaśniejąc w słońcu zmarszczkami, lub nie wymazuje statku z listy żyjących falą rozpędzoną gniewnie i kędzierzawą. Nie. To się tak dzieje, jakby niewidzialna dłoń podniosła się z dna cichaczem aby chwycić statek za kil sunący przez wodę.
Bardziej niż jakikolwiek inny wypadek „wyrzucenie na mieliznę“ daje marynarzowi poczucie bezwzględnej i złowrogiej przegranej. Bywają różne rodzaje wyrzucenia na brzeg, lecz powiem bez wahania, że w dziewięćdziesięciu procentach marynarz — bez ubliżenia sobie — może doprawdy pragnąć śmierci w takim wypadku; i nie wątpię iż ci, co przeżyli chwilę zetknięcia się dna statku z gruntem, w dziewięćdziesięciu procentach życzyli sobie śmierci przez jakie pięć sekund.
„Wejście na mieliznę“ jest technicznem określeniem dla statku, który osiadł na gruncie wśród spokojnych okoliczności. Ale właściwie wydaje się raczej